czwartek, 19 stycznia 2012

Wielki Mike. The Blind Side / The Blind Side (2009)

[DVD/INNE]


A Marcin twierdzi, że Akademia Filmowa nie ma poczucia humoru. Jak inaczej tłumaczyć sobie Oscara dla Sandry i nominację dla tego filmu? „The Blind Side” to sprawnie nakręcona opowieść do kotleta, w którą nawet nie warto się zagłębiać, aby nie popsuć nie najgorszego pierwszego wrażenia. Opowieść o republikance (po jakiego grzyba jest to ciągle podkreślane?), która jest dobrą chrześcijanką, więc przygarnia pod swój dach olbrzymiego, czarnego chłopca, który przypadkowo okazuje się później megagwiazdą sportu, wzruszać może tylko widzów zza oceanu. Mnie podczas oglądania „Wielkiego Mike’a” ciągle włączała się lampka alarmowa: szansa jeden na milion wcale nie sprawdza się w 9 na 10 przypadkach. Jak dla mnie Hancock ze zbyt wielką sympatią, ale równocześnie beztroską, traktuje swoich bohaterów, niczym babcia ulubionego wnuczka. Najsmutniejsze jest to, że „The Blind Side” nie ma nawet chwili, jednej jedynej chwili, w której film wyszedłby poza temperaturę 20 stopni C.

Teraz zaś kilka słów o Sandrze. Ja babkę naprawdę lubię, ale ten Oscar to jeden z najgorszych wyborów aktorskich ostatnich 20-30 lat. Fakt, że bohaterka Bullock to jedyna osoba z ikrą w filmie i bez niej „Wielki Mike” sporo by stracił, ale to jeszcze gorzej świadczy o filmie, a nie przemawia na korzyść Sandry.

Moja ocena: 6/10 

1 komentarz:

  1. Republikanizm głównej bohaterki jest po to co chwila przypominany, że republikanin modli się co niedzielę w kościele, ale rzadko kiedy pomaga innym. Jeżeli już to w formie losu na loterii fantowej na jakimś drogim balu w pięknej sali. I historia jest prawdziwa. Natomiast Oskar dla Sandry totalne nieporozumienie.

    OdpowiedzUsuń