dlatego, że zbliża się sesja, a mnie się nie chce.
dlatego, że przecież to frajda, a czasu (wbrew narzekaniom) mam aż nadto.
dlatego, że jestem leniwy, niski, mam masę kompleksów, a „kazaam” to najlepszy film wszechczasów (hmm, a może jednak „żyleta”?).
kopiując torne’a (sam nie jestem w stanie nic wymyślić). zakładam ów blog. będzie dużo słit foci(np. zacka efrona), jadu i golizny (to mój wyznacznik dobrego filmu).
patronem blogu mianuję kłapoucha („bo nie mamy czym szastać”).
poniedziałek, 16 stycznia 2012
Adam (2009)
[DVD/INNE]
Amerykanie, jak chcą, to potrafią opowiedzieć niebanalną, urokliwą historię o miłości w starym stylu, bez popadanie w ckliwość i banały. Siłą „Adama” są przede wszystkim bohaterowie, którzy praktycznie od początku zdobywają serce widza. W pewnym momencie złapałem się na tym, że kibicuję im na drodze do szczęścia. Mayer nie udziwnia na siłę konstrukcji, nie rzuca dowcipami w co drugiej scenie i chyba właśnie przez ten brak nachalności, „Adam” powoli, ale sukcesywnie tworzy naprawdę fajną całość. I nawet jeśli brakuje tutaj happy endu, to jednak bohaterowie nie zostają z niczym. Adam otwiera się na nowe możliwości, Beth wydaje zaś książkę. Dla obojga ta znajomość będzie rozwijająca i inspirująca. „Adam” to skromny film, pełen jednak uroku, ciekawych scen i przyprawiony odrobiną magii. Hugh Dancy zagrał jak dla mnie koncertowo (to najlepsza rola w jakiej go widziałem). Fajnie było też chociaż na chwilę zobaczyć znów Amy Irving. Na romantyczny, ale nie banalny wieczór we dwoje „Adam” to strzał w dziesiątkę. Klasyczna, ale mimo to świeża opowieść o miłości dwojga nie do końca zwykłych ludzi, która z pewnością oczaruje każdego znudzonego ostatnimi komediami romantycznymi widza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz