niedziela, 29 stycznia 2012

Rozstanie /Jodaeiye Nader az Simin / جدایی نادر از سیمین (2011

[DVD/INNE]

„Rozstanie” jest filmem, na który być może najdłużej czekałem w tym roku. Już w grudniu byłem przy kasie biletowej, kiedy okazało się, że nastąpiła zmiana w repertuarze i film nie będzie już przez kino grany. I tak po prawie dwóch miesiącach nerwowego oczekiwania w końcu się udało.
Najbardziej oczywistym, leniwym porównaniem dla rozstania byłby perski dywan, który zachwyca precyzyjnym wykonaniem i bogactwem wzorów. „Rozstanie” to taki charakterologiczny perski dywan. Farhadi jest badaczem –obserwatorem. Nie narzuca sobie końcowego wyniku eksperymentu, przeprowadza go bardziej w celu obserwacji. Nie stoi ani po stronie swoich bohaterów, ani przeciwko nim. Nie wiemy, czy im współczuje, czy go denerwują. Oddalił się od nich tak daleko, aby jego obecność nie uszkodziła sterylnej przestrzeni bohaterów, tak, aby ci mogli być sobą. Dzięki temu, mamy rzeczywiście rzadką możliwość oglądania postaci „w stanie czystym”.  Interpretacja, ocena, komentowanie ich zachowań to już tylko i wyłącznie działka widza. A jest co oglądać. Kapitalny scenariusz dostarcza nam doskonalej jakości preparatów do obserwacji. Do tego dochodzi absolutnie fantastyczna praca aktorów, których obserwując nie mamy poczucia oglądania gry aktorskiej.  
Intelektualnie „Rozstanie” to zdecydowanie jeden z najbardziej stymulujących filmów, jakie miałem okazję ostatnimi czasy zobaczyć. Nie mogłem jednak oprzeć się wrażeniu sterylności tego filmu. Jakbym właśnie był w laboratorium i mógł zobaczyć idealnie zrobione ludzkie preparaty. Są tak doskonałe, że praktycznie nie do odróżnienia od pierwowzorów, ale z drugiej strony aż zbyt idealne właśnie, abym był w stanie z nimi współodczuwać. Emocjonalnie irański kandydat do Oscara pozostawił mnie obojętnym. Co bardzo dziwne, nie czułem nawet irytacji oglądając ten film, a niektórzy z bohaterów właśnie takie uczucie powinni we mnie wzbudzić.
Piękna Leila Hatami

Naprawdę chylę czoła przed znakomicie rozpisaną historią, przed wszystkimi odcieniami człowieczeństwa, jakie reżyser starał się pokazać. Aktorów grających w filmie powinno się ozłocić (zwłaszcza prześliczną Leilę Hatami, która spodobała mi się najbardziej). Ale nie mam zamiaru udawać, że to kino, jego bohaterowie, jak i cała historia, potrafiły się zintegrować z moimi uczuciami. W tej sferze „Rozstanie” pozostawiło mnie uroczo obojętnym. Może większe wrażenie ten film zrobiłby na mniej w tej sferze, gdybym wcześniej nie widział „Towelhead”. Ów film jest bardzo podobny do irańskiej propozycji, jednak w mojej opinii pełniejszy, lepszy. Co nie zmienia faktu, że "Rozstanie" to kino, którego nie można przegapić i pewnie jeden z najlepszych obrazów, jakie w tym roku zobaczę i kibicował będę, aby dostało Oscara, a może nawet dwa.

Moja ocena: 8+/10    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz