sobota, 28 stycznia 2012

Jestem numerem 4 / I Am Number Four (2011)

[DVD/INNE]


Powiedzmy sobie szczerze:  „Jestem numerem cztery” to  gówienko. No cóż, i takie rzeczy Hollywood musi wypluwać, aby tłuści magnaci filmowi mogli potem opłacić swoje dupcie i kokę.  Są jednak różne rodzaje głowienek. Niektóre śmierdzą bardziej, inne mniej. To akurat śmierdzi całkiem znośnie. Akurat filmy pokroju „jestem numerem cztery” oceniam zazwyczaj tylko pod kątem tego, czy uszy mojego psa były ciekawsze od tego, co działo się na ekranie i czy tyłek nie bolał mnie za mocno od siedzenia podczas seansu. Okazuje się, że ta propozycja jest całkiem bezbolesna. Niczym nie zaskoczy, ale też jakoś nie czułem strasznie, ze trącę czas to oglądając, chociaż traciłem. Zresztą Pettyfer (swoją drogą podobno niezły badass) jest całkiem seksowny, mimo że cholernie młody, a taki chłopak z sąsiedztwa to miła odmiana od lansowanego ostatnio non stop modelu śmietnikowego rodzaju Pattinsona. McAuliffe też jest sympatyczny. Gdyby jeszcze Agron nie miała tak denerwującego głosiku. „Jestem numerem cztery” to rzecz jednorazowego użytku, ale jak już zaznaczyłem zupełnie bezbolesna. Wystarczy zrobić drinka i spokojnie da się to przeżyć. Chociaż wydawanie na to kasy w kinie to gruba przesada.        


Moja ocena: 5-/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz