czwartek, 19 stycznia 2012

Caravaggio (1986)

[DVD/INNE]


W wieku lat 23 zdałem sobie sprawę, że znam kino w znacznie mniejszym stopniu, aniżeli na tym etapie powinienem był  być z nim zaznajomiony. Zrobiłem zatem listę żelaznych pozycji, które jak najszybciej poznać muszę i o dziwo na samym szczycie wylądował film Jarmana.
Do „Caravaggia” podszedłem wręcz z nabożnym skupieniem. Nie znam się zbytnio na malarstwie, praktycznie 70% mojej wiedzy o nim pochodzi z wykładów monograficznych prof. Mocarskiej, na które chadzałem przez 2 lata. Nie trzeba być jednak znawca, aby docenić przede wszystkim fenomenalne zdjęcia, jakie posiada ten film. Kompozycja kadrów, oświetlenie, statyczność kamery sprawiają, że „Caravaggio” to istna uczta dla oka. Pełna surowego piękna, które podkreśla tylko teatralna scenografia. Moim zdaniem cały film jest mocno teatralny. Jarman postanowił stworzyć obraz nieco anachroniczny. Ascetyczny, lecz równocześnie dość buńczuczny i pyszny. Zależało mu na zuniwersalizowaniu postaci artysty, przedstawienia jego w jak najszerszym, najpełniejszym kontekście. Pasje, leki, przeświadczenie o własnej wyjątkowości, tysiąc innych rzeczy kumuluje się w bohaterze, tworząc miejscami duszną, zbyt duszną atmosferę. Jarman posuną się dla mnie o krok za daleko.  Chciał powiedzieć tak dużo, że zamienił swoich bohaterów w chodzące, oddychające symbole. Tak bardzo zależało mu na tym, aby ukazać artystę, muzę, natchnienie, setki drobnych zależności, że ostatecznie nie ma tu ludzi, ich historii, a symbole właśnie. Ja lubię umiejętne operowanie nimi, ale nie mogą one zastępować bohaterów. Trzeba zachować balans, który Jarman dla mnie porzucił zupełnie, pewnie świadomie, co nie zmienia faktu, że do mnie to koniec końców nie przemawia tak silnie, jak mogłoby, jak wydaje mi się powinno.   
Jestem gotów paść na kolana przed smakiem i kunsztem plastycznym twórców „Caravaggia”. Znakomicie prowadzoną zabawą wątkami homoerotycznymi. Ale jako całość ten film mnie zwyczajnie przytłacza. Odsyła dla języka, który mówi zbyt wiele naraz, rozmywając wiele sensów.

Jestem pewien, że kiedyś wrócę jeszcze do tego filmu, bo sporo w nim cenię. Może za jakiś czas inaczej na niego spojrzę. Może nie.  

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz