wtorek, 6 marca 2012

Gigi 1958

[DVD/INNE]


Ostrzeżenie dla wszystkich dziewczyn, których wychowaniem zajmują się babcie/ciotki.  Pod kuratelą takich osób łatwo zostać sprzedajną dziwką.


Gigi to jeden z najsłynniejszych musicali swoich czasów, jak i jeden z największych oscarowych zwycięzców w historii. Biorąc pod uwagę konkurencję w 1958 roku trudno zrozumieć decyzję Akademii. W końcu rywalką filmu była „Kotka na gorącym, blaszanym dachu” – film o dwie klasy lepszy. „Gigi” dziś nie robi najmniejszego wrażenia jako musical. Melodie są toporne, już w godzinę po seansie nie mogłem przypomnieć sobie zbyt wielu nut. Poza tym miejscami konwencja musicalu staje się być stosowana na siłę, ten film opowiedziany jako po prostu komedia nic by nie stracił. Scenografia i kostiumy przytłaczają, chociaż nie zawsze w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Połączenia kolorów czasem są niezbyt trafione. Film jest na szczęście całkiem zabawny (wuj gratulujący Gastonowi pierwszego „samobójstwa” i wznoszący toast za kolejne). Jednak to, co dzisiaj uderza najmocniej, to moralny wydźwięk filmu. Tu wprost kupczy się niewinnością młodej dziewczyny, a posada oficjalnej kochanki cukrowego potentata wydaje się być szczytem marzeń babci i ciotki na temat kariery Gigi. Oczywiście film kończy się happy endem, co nie zmienia faktu, że moralność przedstawiona w filmie budzi dyskomfort. Bogaci mężczyźni biorą co chcą, kobiety (z niewielkimi wyjątkami)  zgadzają się na taki status quo, bowiem a nóż uda im się coś na tym ugrać i wkupić się w wyższe sfery – chociaż tylko na chwilę. Warto przecież zauważyć, że Gigi nie żyje w nędzy, chociaż w filmie jest sugerowane iż jest uboga. Nie usprawiedliwia to w żaden sposób postępowania bohaterów. Ostatecznie bohaterka zostaje żoną, a nie kochanką, ale to już chyba naleciałość musicalowej konwencji. Ten temat byłby o wiele lepiej wykorzystany, gdyby „Gigi” była dramatem społecznym. Opowieścią i strukturze społecznej początku XX wieku, historią kobiety, którą chcąc być kochaną zostaje sprawdzona do roli kurtyzany, której wymaga od niej i rodzina, i społeczeństwo w ogóle.



„Gigi” to zabawna, przyjemna rozrywka, ale nic ponadto. Jako musical nie robi dziś żadnego wrażenia.Zostawia natomiast z pytaniami, które mimo wszystko nie były chyba intencją twórców.    

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz