Jennifer Lopez kiedyś siliła się na bycie królowa komedii romantycznych, zostawiając nam – niestety – w spadku kilka średnich filmów, kilka złych i kilka najgorszych, jakie w ubiegłej dekadzie powstały. „Pokojówka na Manhattanie” zdecydowanie zalicza się do tej ostatniej grupy. Kiepska wariacja na temat Kopciuszka (znowu), w której w dodatku role powierzono jednej z najgorzej dobranych par miłosnych jakie kiedykolwiek widziałem. Więcej chemii jest między mną a kubkiem do kawy niż między Lopez i Fiennesem, którego ma się ochotę strzelić w łeb za te jego spojrzenia spod znaku „ktoś włożył mi korek w tyłek”. jedynie Miranda Richardson i Marissa Matrone, z pomoca Tucciego, ratują ten film.
Moja ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz