niedziela, 5 lutego 2012

American Horror Story Seria 1 (2011)

Biedny Murphy. Kiedyś robił przyzwoite seriale jak „Asy z klasy”, czy naprawdę dobre kino, jak na przykład „Biegając z nożyczkami”. Dziś serwuje nam niestrawne „Jedz, módl się, rzygaj”, irytujące „Glee”, czy  swoje najnowsze dziecko z zespołem Downa, czyli „American Horror Story”.
Jak to zazwyczaj bywa, pomysł jest niezły. Szkoda tylko, że prawie wszystko inne leży. Serial miejscami nawet nie igra z logiką, tylko ma ją głęboko w czterech literach. Britton ze swoją napuchniętą twarzą wygląda jakby parodiowała Fergie, Quinto (dla którego sięgnąłem po ten serial) szarżuje w co drugiej scenie, zresztą zamiast skupiać się na jego grze czułem się napastowany przez jego gęste brwi. Fabularnie „American Horror Story” jest popłuczynową mieszanką „Szóstego zmysłu”, „Amityville”, „Lśnienia”, "Dziecka Rosemary" w dodatku montowaną przez kogoś z problemem narkotykowym. Całość przed upadkiem ratuje tylko Jassica Lange, która jest fenomenalna. Podejrzewam, że wycisnęła ze scenariusza znacznie więcej, aniżeli tam było. F. Conory też zatarła fatalne wrażenie po małej, ale jakże wkurzającej roli w piątej serii "Gotowych na wszystko", gdzie grała do granic bólu sztucznie.

Nie spodziewałem się też, że Murhpy zrobi serial tak konserwatywny. W końcu (prawie) wszyscy mieszkańcy domu mają kłopoty z przestrzeganiem dekalogu, w efekcie czego giną. Czy to chirurg usuwający ciążę, czy gospodyni, która sypiała z panem domu, czy w końcu para obrzydliwych gejuchów:D tak, Murphy zdecydowanie zrobił ukłon w stronę republikańskiej widowni.  

Seksowna Alexandra Breckenridge, w roli bardzo niegrzecznej gospodyni.
Teddy Sears, ciacho serii



No, ok, czasem robi się coś jakby „klimatycznie”, ale to marna pociecha. Po drugi sezon na 99% nie sięgnę. W „Czystej krwi” było przynajmniej soft porno, więc wiem, czemu ludzie to oglądali. AHS po prostu męczy i rozczarowuje.

Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz