„Pewnego razu w Rzymie” to jeden z tych obrazów, który jest tak potwornie zły, że aż cudowny. Od mniej więcej 5 minuty już wiedziałem, że będzie to jedne z najgłupszych filmów ever. Nie mam pojęcia, kto wyłożył na to kasę, ani co zmusiło aktorów takich jak Huston, DeVito czy Pace, aby tu wystąpić. Nie wierzę, że czytając scenariusz nie dostrzegali żenującego poziomu tej produkcji. Nie przeczę, śmiałem się na tym filmie trochę, lecz to nieudolność twórców, tak oczywista, że wprawiająca w osłupienie , była tego powodem. Polskie komedie romantyczne znalazły godnego rywala w walce o tytuł największej kupy świata. Co gorsza, sami twórcy chyba mieli tego świadomość, bowiem próby budowania dystansu do całej opowieści tylko bardziej pogrążyły ten film.
Moja ocena: 1/10 (!) (ostatnią jedynkę wystawiłem w 2008 roku)
dlatego, że zbliża się sesja, a mnie się nie chce. dlatego, że przecież to frajda, a czasu (wbrew narzekaniom) mam aż nadto. dlatego, że jestem leniwy, niski, mam masę kompleksów, a „kazaam” to najlepszy film wszechczasów (hmm, a może jednak „żyleta”?). kopiując torne’a (sam nie jestem w stanie nic wymyślić). zakładam ów blog. będzie dużo słit foci(np. zacka efrona), jadu i golizny (to mój wyznacznik dobrego filmu). patronem blogu mianuję kłapoucha („bo nie mamy czym szastać”).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz