poniedziałek, 5 września 2011

¥ Jarosław Iwaszkiewicz. Dzienniki 1956-1963 (2010)

[KSIĄŻKA]


*Dzienniki 1956-1963* ~ Jarosław Iwaszkiewicz~
Tytuł oryginału: -
Stron:661   przekład:  -
Wydawnictwo: Czytelnik

Iwaszkiewicz to jeden z tych pisarzy, który jeszcze nie raz będzie odkrywany przez kolejne pokolenia i jako autor, i jako człowiek. Iwaszkiewicz to prawdziwy człowiek orkiestra. Poeta, prozaik, eseista, znawca muzyki i malarstwa. Człowiek uwikłany w politykę, czego zresztą do dziś wielu nie potrafi mu zapomnieć.




Diarystyka, literatura wspomnieniowa to dość atrakcyjna czytelniczo (przynajmniej dla mnie) część piśmiennictwa. Oczywiście świadom jestem pewnych konwencji panujących głównie wśród pamiętnikarstwa. Bardzo łatwo natknąć się też na koturnowe, wystylizowane dzienniki (np. ten Lechonia czy, podobno, Grudzińskiego). Dzienniki Iwaszkiewicza to zupełnie inna bajka.


Drugi tom Dzienników wchodził do polskich księgarni w atmosferze lekkiego skandalu. Otóż bowiem wydano wreszcie tę część spuścizny Iwaszkiewicza, gdzie najpełniej przedstawiony został jego związek, a raczej jego końcowy etap, z Jerzym Błeszyńskim. W moim odczuciu fragmenty dotyczące Jurka to jedno z najbardziej przejmujących i szczerych świadectw miłosnych w polskiej literaturze. Każdy kto czytał „Kochanków z Marony” bez trudu rozpozna, co było inspiracją do napisania tego słynnego opowiadania. Uczucie Iwaszkiewicz i Błeszyńskiego było bardzo niejednoznaczne, czasem wręcz nosi znamię pasożytnictwa, ale nie brak tu i wzruszających, autentycznych zwierzeń mówiących wiele o wadze tego uczucia, jego znaczeniu. Opis ostatnich dni Jerzego czyta się w niesamowitym skupieniu i nie pamiętam kiedy ostatnio literatura była w stanie tak mnie poruszyć.


Ale spokojnie, drugi tom Dzienników to nie tylko niezwykły zapis homoerotycznej miłości. Dziennik ten to istna kopalnia wiedzy o Iwaszkiewiczu jako człowieku w ogóle. Wiele mówi o jego dominującym poczuciu osamotnienia, nawet (a może zwłaszcza) w momencie, gdy otoczony był przez małych i wielkich swojej epoki. W tym tomie Iwaszkiewicz nie ma już złudzeń co do istoty aparatu partyjnego, nie brak goryczy i rozczarowania. Ciekawie wyglądają też relacje pisarza z żoną i córkami – jednoczesnej miłości do nich i poczuciu braku porozumienia, intymności w relacji z nimi. Nie miej małżonka pisarza pozostaje dla niego pewnym symbolem stałości życia, chociaż tak bardzo w jego rozumieniu się mijali w oczekiwaniach i pragnieniach.     

Iwaszkiewicz bardzo krytycznie podchodzi do swoich dzieł, nie brak tu gorzkich słów pod adresem swych płodów, jak i również obawy przed popadnięciem w zapomnienie. On pragnął być docenionym, chciał, aby jego praca przetrwała, a on sam był szanowany.

Bardzo bogato zostało przedstawione tło życia Iwaszkiewicza. Ilość znanych nazwisk przewijających się przez karty Dziennika oszałamia. Erudycja Iwaszkiewicza pozwoliła mu uczestniczyć w rozmowach z największymi ówczesnego świata. Nie brak cennych uwag na temat poszczególnych z nich. Możemy się dowiedzieć, że Jarosław nie cenił zbytnio Gombrowicza, Manna uważał wręcz za słabego pisarza. Podobały mu się natomiast wiersze Stachury. Autor „Matki Joanny od Aniołów” bardzo dużo podróżował, zabiera nas więc w podróże po Europie – jej salonach, muzeach, ale i cichy i spokojnych zakątkach.


„Dzienniki” to zapiski człowieka światowego, które jednak nie tracą nigdy intymnego tonu. To dzieło przedstawia pisarza w bardzo ludzkim, niezmanierowanym świetle. Wydaje mi się, że Iwaszkiewicz całkiem nieźle oparł się pokusie autokreacji, starał się być szczery na tyle, na ile człowiek potrafi być szczery sam ze sobą. Lektura tych kilkuset stron wprawiła mnie w sporą zadumę. Ten pęd do otaczania się młodością, do smakowania życia połączony z pewnym katastroficznym wręcz poczuciem samotności.  


Naprawdę gorąco zachęcam do lektury. Dzienniki dostarczają mnóstwa wiedzy, są zapiskiem wielkiego uczucia, obok którego trudno pozostać obojętnym.   

PS. prawie zapomniałbym o niesamowitej opracy edytorów, którym należą się brawa za trud  włożony w opracowanie Dzienników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz