poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Zakazane miłości (2010) ¥

[KSIĄŻKA]

*Zakazane miłości* ~ Marta Konarzewska / Piotr Pacewicz
Tytuł oryginału: -

Stron: 318   przekład: -
Wydawnictwo: Wydawnictwo Krytyki Politycznej

W założeniu miał to być blog sygnalizujący również to, co czytam, ale od kilku miesiacy tonę w stercie książek o wampiryzmie (a mój licencjat wciąż tworzy się i tworzy, a końca nie widać), a wystarczy, że muszę je czytać, nie mam zamiaru jeszcze o nich pisać. W tzw. międzyczasie coś tam jednak w ramach odskoczni przeczytam (ostatnio poczytuję "Atlas Śródziemia", znów zmierzyłem się także z "Władcą Pierścieni"), więc coś tam o pozycjach przeczytanych po raz pierwszy skrobnę. 

O Konarzewskiej zrobiło się głośno po publikacji „Jestem nauczycielką, jestem lesbijką”. Pacewicza zaś specjalnie przedstawiać nie trzeba. Wspólnie postanowili stworzyć książkę, która pokazałaby, jak wiele par wymyka się tradycyjnemu pojmowaniu związku. Swoimi bohaterami uczynili nie tylko osoby mniej lub bardziej związane z LGBTQ, ale również np. wielbicielkę BDSM czy kobietę ze wzajemnością zakochaną w księdzu. Znalazło się tu również miejsce na tak egzotyczne rzeczy, jak wywiad z Romanem Giertychem. Sama książka właśnie w lwiej części składa się z wywiadów; bohaterowie mówią własnym głosem – mniej lub bardziej ciekawym.


Mnie osobiście najbardziej zaciekawiła właśnie „Kochając księdza”. Cała książka jest ciekawą pozycją dla kogoś, kto chciałby dowiedzieć się, jak wygląda proces poznawania, zakochiwania się, radzenia sobie z uczuciami u osób, które społeczeństwo z różnych przyczyn spycha na margines. Największą zaletą książki jest to, że pokazuje pewną prawdę, a mianowicie, że wrogość społeczeństwa dla tych osób często rodzi się z niewiedzy, niemożliwości przyswojenia innego wzorca niż ten główny. Lekko zarysowuje problem autohomofobii czy ogólnie autofobii społeczeństwa LGBTQ. Unaocznia również, jak bardzo uboga jest w naszym języku siatka pojęć używana do opisu wyżej wymienionych osób. Całość czyta się szybko i bez zgrzytów. Jeżeli ktoś chociaż trochę interesuje się tą tematyką, to jak najbardziej warto sięgnąć – początkujący rozwiną skrzydła, a zaprawieni czytelnicy/obserwatorzy też coś dla siebie wydłubią, a w najgorszym wypadku przeczytają całkiem szczerą książkę (chociaż taki rozdział jak „Lova lova i te sprawy” to pozerstwo w kiepski wydaniu).       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz