piątek, 6 kwietnia 2012

Hanna (2011)

[DVD/INNY]


O matko, co za kretyński film. Może nie jest to jeszcze poziom zidiocenia, jakim raczeni byliśmy w „Salt”, ale i tak co chwila łapałem się za głowę. Wright, jako reżyser, zaliczył przy okazji tego dzieła swój najlepszy film. Forma, w jaką oplótł opowieść o nastoletniej maszynie do zabijania, roni wrażenie. Montaż i dobór muzyki to pierwsza klasa. W przeciwieństwie do swoich innych filmów, Wright w końcu był w stanie utrzymać film w jednostajnym tempie, stworzył obraz równy, czego nie mogę powiedzieć o innych jego dziełach.  Do tego dochodzi świetne aktorstwo. Blanchett jest jedną z nielicznych osób, które mogą chodzić przez cały film z jedną miną, a widz i tak jest zahipnotyzowany (chociaż szkoda, że użyła tu niemalże tych samych środków, co w ostatniej części „Indiany Jonesa”). Byłem pewien, że Ronan po „Pokucie” zaginie. A tu proszę, dziewczyna ciągle unosi się na powierzchni i to w naprawdę dobrym stylu. Miała dobrą kreację w „Nostalgii anioła”, a teraz tutaj. Czyli wydaje się, że wszystko ładnie i pięknie. 

No prawie, trzeba tylko podczas filmu wyłączyć myślenie. W filmie roi się od scen idiotycznych, podczas których początkowo się śmiałem niczym na dobrej komedii, a później już tylko z niedowierzaniem kręciłem głową. To ja już wolę, jak Wright robi filmy nierówne, ale zmuszające do myślenia i zostające ze mną na cale tygodnie, a tak było z „Pokutą”. Przez chwilę pomyślałem sobie, może po prostu nie jestem w targecie. Ale zaraz później przypomniałem sobie, że trylogię o Bournie śledziłem prawie z wypiekami na twarzy.   

Moja ocena: 6/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz