piątek, 22 lipca 2011

Harry Potter i Insygnia Śmierci: część II / Harry Potter and the Deathly Hallows: Part 2 (2011)

[KINO]


 Pamiętam, że kiedy Yates objął fotel reżysera serii o Potterze, pojawiło się wiele głosów niezadowolenia. Ja zaś przy „Zakonie feniksa” po raz pierwszy poczułem, że seria jest na właściwych torach. Yates nie bał się bardzo ciąć scenariusza; nie kopiował tak niewolniczo powieści jak to czynił  Columbus, uniknął też wrażenia chaosu, a sztuka ta nie udała się Cuarónowi.  „Książę Półkrwi” był jeszcze lepszy niż „Zakon”, natomiast druga część ostatniej odsłony Pottera, to pierwszy film o młodym czarodzieju, który wyzwolił we mnie chęć na natychmiastowy, ponowny seans.




Przede wszystkim, z dzisiejszej perspektywy, dobrze, że film podzielono na dwie części. Kiedy to ogłoszono, byłem lekko oburzony tym, jak bezczelnie Warner chce skorzystać z okazji i wydusić podwójną ilość pieniędzy. Pomijając już fakt, że dzięki podzieleniu mamy o wiele więcej wątków, niż byłoby ich w scalonym filmie, ów podział pozwala skupić się na postaciach i nadać całości pewien majestat godny zakończeniu najbardziej dochodowej serii, jaka za mojego życia nawiedziła kina. 

Wielkie brawa należą się za to, że film zawiera w sobie kilka odważnych scen. Voldemort spacerujący pośród trupów w Banku Gringotta to chyba najbardziej smakowita scena filmu. Nie pominięto też dość odważnych, jak na tę kategorię wiekową, sceny na dworcu i słodkiego przekleństwa pani Weaslay. Są też momenty wzruszenia (Snape obejmujący zwłoki ukochanej Lily). Co ważne, trójka głównych aktorów chyba nigdy nie wypadła tak dobrze, jak w tej części.  



Muzyka dodaje filmowi monumentalności, efekty specjalne zaś robią wrażenie. Yates jednak używa ich znacznie rozsądniej niż większość jego kolegów podczas tworzenia kina wakacyjnego.
Szkoda tylko, że bitwa o Hogwart, dobrze ukazana w panoramie, ma tak mało indywidualnych pojedynków . Śmierć bohaterów, a niektórzy z nich towarzyszyli nam od pierwszej części serii, przemyka niezauważona i dopiero kiedy duch Lupina pojawia się razem z duchami Potterów i Syriusza zdałem sobie sprawę, że już go wykończyli.       

  

Drugą część „Insygniów” oceniam w kategorii kina wakacyjnego. Tak patrząc na ten film, nawet przeciwnicy serii powinni przyznać, że obraz spisuje się doskonale. Yates godnie kończy Pottera i za to należą mu się spore brawa.

Moja ocena: 8-/10  

PS.  jeśli ktoś ma możliwość zobaczenia filmu w 2D, to zachęcam. 3 D nie robi w tym filmie większego wrażenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz