niedziela, 3 lipca 2011

3D Transformers 3 / Transformers: The Dark of the Moon (2011)

[KINO]


Eh, Bay wydał na świat swoje kolejne orgazmiczne dzieło. Wydaje mi się jednak, że jedyną osobą, która cokolwiek odczuwa, poza bólem tyłka, podczas seansu tego filmu jest sam reżyser.



Dla mnie już druga odsłona serii była jedynie popłuczynami po nad wyraz udanej części pierwszej, które była bardzo zgrabną, wakacyjną propozycją. Z każdą kolejną odsłoną jest jednak mniej zabawnie, bardziej niedorzecznie, a efekty specjalne są tak perfekcyjne, że można się porzygać. Trzecia część bije wszystko, co dotąd Bay stworzył. Być może podczas pożegnania z serią, twórca chciał zrobić wszystko to, czego odmawiał sobie poprzednio. Łatwiej więc przełknąć  groch z kapustą niż trójwymiarowych Transformerów.
Bay chyba pozazdrościł Emmerichowi „2012”, fabuła jego filmu jest bowiem równie niedorzeczna, a niektóre sceny nawet śmiechem nie chce się kwitować (perfekcyjny makijaż Huntington-Whiteley w każdej sytuacji, nawet po ucieczce z walącego się budynku, w porównaniu z resztą i tak sprawia wrażenie całkiem prawdopodobnej sytuacji). Efekty specjalne, podobnie jak w poprzednich częściach, są bajeczne. Jednak jest ich tak dużo, że w pewnym momencie każda kolejna sekwencja jest już na tyle nieciekawa, że czekałem tylko zakończenia seansu. Oscara pewnie i tym razem nie dostaną (dźwiękowcy także), ale pewnych decyzji Akademii po prostu nie chce się komentować.



3D w przypadku „Transformerów” to też naciąganie widza. Może 3 sceny rzeczywiście fajnie wypadły, poza mini okulary przydały się tylko do czytania napisów. Nawet Megan jako naczelna dupa serii sprawdzała się lepiej niż Rosie i jej denerwujący akcent. Nie mam za to pojęcia, jak zwerbowali Malkovicha, czy naprawdę inaczej nie może za chleb zarobić? Ciężko patrzeć, jak tak utalentowany aktor poniewiera się na "stare lata" w takiej scenerii. 

Powiada się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Bay wszedł po raz trzeci i ja mam już autentycznie dość. Jeśli powstanie kolejna część, z mojej kieszeni na pewno nie zarobi na siebie. Natomiast do jedynki wracał będę jeszcze nie raz.

Moja ocena: 4-/10        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz