Całkiem zabawna komedyjka. Mae
niestrudzenie szuka żony dla swego syna, nawet przez chwile nie podejrzewając,
że współlokator, którego jej pociecha przyprowadza na obiady jest kimś więcej
aniżeli tylko współlokatorem. Kiedy prawda wychodzi na jaw, po początkowym
szoku, kobieta szuka „synowego” z taką samą determinacją, co wcześniej synowej.
Autorzy filmu mieli fajny pomysł
i całkiem nieźle go zrealizowali. Sceny, w których matka i ciotka zastanawiają
się, dlaczego Brian jest gejem („pozwalałaś mu oglądać zbyt wiele teledysków Madonny”),
wizyta w chrześcijańskim „zakładzie rehabilitacyjnym” dla gejów, nauka obsługi
komputera czy w końcu wizyta w gej klubie to humor na naprawdę wysokim
poziomie. McGee i Goans stworzyły dobry, zabawny duet. Szkoda jednak, że część pozostałych
aktorów raczej odwaliła fuszerkę. Do tego mały budżet aż za bardzo rzuca się w
oczy, co odrobinę przeszkadzało mi w odbiorze. Największy minusem jest jednak
zakończenie. Dzieje się w nim za dużo, jest zbyt głośno, chaos zaplanowany
zdaje się być nieopanowanym. Ogólnie
jednak bawiłem się nieźle.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz