środa, 2 maja 2012

Miłość jest wspaniała / Love Is a Many-Splendored Thing (1955)

[DVD/INNE]


Marcin może mnie zjechać, że znów klasyk, a ja marudzę, ale „Miłość jest wspaniała” to kolejny dowód na to, że Oscary zawsze chodziły swoimi ścieżkami, czasem bardzo trudnymi do pojęcia. Melodramat Kinga to odrobinę mdła opowieść o miłości białego reportera do lekarki, która  pochodzi z mieszanego związku. On jest pewny siebie i bez pardonów sięga po to, czego pragnie (w tym wypadku po piękną panią doktor), ona chce podejść do tego zdroworozsądkowo, lecz (oczywiście!) jak każda kobieta w ramionach mężczyzny staje się bezbronna wobec jego czaru. Przez półtorej godziny obserwujemy wyzute z namiętności spojrzenia (chyba rzeczywiście konflikt głównych aktorów odbił się na relacjach granych przez nich bohaterów), przytulania, wspólne kolacje itd., itp. Smutne zakończenie oczywiste jest niemalże od pierwszych minut filmu, wydaje się aż sztuczne w tej oczywistości.  Ta historia miłosna zupełnie mnie nie zainteresowała, nie przekonała, nie wciągnęła.

Jones zagrała dobrze, ale nierówno, bowiem równocześnie jej gra nie jest wolna od charakterystycznych dla tamtej epoki chwytów, dziś dość komicznych (np. sceny radości, w których wygląda jakby była upośledzona). Holden też nie był najgorszy, każde z nich jednak gra swoją rolę, zamiast współgrać ze sobą. Ambiwalentny stosunek mam też do muzyki. Z jednej strony to z pewnością jedna z najlepszych ilustracji wielkiego Newmana, z drugiej zaś nie jest to muzyka wolna od pewnej niegroźnej pretensjonalności (na szczęście tylko chwilami się jej poddaje).  



„Miłość jest wspaniała” to film trochę dziś już zapomniany i szczerze mówiąc wcale się temu nie dziwię. Obraz się zestarzał, to pewne, ale chyba nawet w 1955 nie było to szczytowe osiągnięcie kinematografii czy nawet swojego gatunku.  

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz