poniedziałek, 14 maja 2012

Celluloidowy schowek / The Celluloid Closet (1995)

[DVD/INNE]


Bardzo ważny dokument starający się pokazać, w jaki sposób pokazywano homoseksualistów w filmach na przestrzeni lat. Zarówno w czasach, kiedy czułość między osobami tej samej płci na ekranie można było pokazać wprost („Skrzydła”), bo nie kojarzono jej jeszcze z homoseksualizmem, gdyż temat ten w przestrzeni publicznej zwyczajnie się nie pojawiał, przez czasy, kiedy cenzura wielkimi nożycami ciachała ile chciała, często niszcząc film (co prawie zdarzyło się z „Kotką na gorącym, blaszanym dachu”), do czasów kiedy homoseksualizm odczarowywany był powoli z pejoratywnego postrzegania przez pryzmat zbrodni (która musi zostać ukarana).

Nawet na najbardziej zajadłą cenzurę były sposoby (zwłaszcza, że często zajmowali się tym rzemiosłem ludzie, delikatnie mówiąc, mało bystrzy). Kino wykształciło specjalny język gestów, własną leksykę, aby mówić o tym, co miało być przemilczane.  Mimo że nagonka na „zboczenia” była naprawdę silna, dołączali do jej nawet ludzie kina (czasem nawet ci, którzy homoseksualistów portretowali), tematu nie dało się wyplenić, co zresztą zostało pokazane na wielu przykładach.

Pod względem materiałowym jest to film przebogaty. Jest to zarówno zaletą, jak i wadą, bowiem o wielu ważnych pozycjach w ogóle się nie wspomina, inne zaś tylko migają na ekranie, przez co trudno uznać temat nie tylko za wyczerpany, ale nawet godziwie zaprezentowany. Dokument ten należy traktować bardziej jako zarys, punkt wyjścia do dalszych badań. Freidman i Epstein niestrudzenie wałkują temat homoerotyzmu i chwała im za to. Bo mimo że raz robią to lepiej, raz  gorzej, to jednak zawsze swoimi filmami otwierają furtkę do ważnych dyskusji.    

Moja ocena: 7/10

PS. oglądając "Buntownika bez powodu" zastanawiałem się, czy Platon nie podkochuje się w Jimie, ale powiedziałem sobie, że chyba przesadzam. Kilka dni później przeczytałem, że jakoby sam Dean polecił Mineo, aby zagrał tak, jakby jego bohater był zakochany w Jimie. Ten film też zgadza się z moim pierwszym spostrzeżeniem. Chyba muszę bardziej ufać swoim instynktom interpretacyjnym:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz