wtorek, 31 maja 2011

Zabiłem moją matkę / J'ai tué ma mère (2009)

[DVD/INNE]


Gdyby Kar Wai i Almodovar mieli syna, z pewnością byłby to Dolan. Obu panów, chociaż z zupełnie innych przyczyn, uwielbiam, dlatego też ich „syna” prawdopodobnie też będę ubóstwiał.


Drugi film Xaviera „Wyśnione miłości” to ostatni film, jakim się w kinie zachwyciłem, na którego punkcie mam estetyczną obsesję. Dlatego też bez mrugnięcia okiem sięgnąłem po „Zabiłem moją matkę”, czyli jego kinowy debiut na krześle reżysera. Miałem płonne nadzieje, że Kino Centrum będzie ten film wyświetlało (bo uważam, że Dolana, przynajmniej ten pierwszy raz, trzeba zobaczyć na dużym ekranie). Ostatecznie musiałem zadowolić się zakupem płyty dvd.
Oglądając „Zabiłem moją matkę” nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to wszystko to tylko próba przed prawdziwym filmem. Ktoś to wszystko rejestruje, aby omówić błędy, a następnie autorzy przystąpią do nagrania właściwych zdjęć. Być może to wina tego, że najpierw widziałem „Wyśnione miłości”, które to są obrazem nieporównywalnie lepszym. Natomiast „Zabiłem moją matkę” oglądało mi się bez znużenia, ale również bez emocji, no może poza irytacją, Hubert bowiem zdecydowanie działał mi na nerwy. Bohaterowie tego filmu nie stali mi się bliscy, ich problemy pozostawiły mnie obojętnym.  Muszę jednak przyznać, że estetycznie film ma w sobie coś fajnego – najciekawsza jest tu zdecydowanie scena seksu – od czasu „Rekonstrukcji” nie widziałem w filmie tak interesującego plastycznie przedstawienia tego aktu. Jednak moim zdaniem najlepsze sceny z „Zabiłem moją matkę” nie dorównują średnim scenom z „Wyśnionych’, które to pod względem audiowizualnym są arcydziełem. Jest to jednak film jak najbardziej watchable, i jako debiut reżyserski oceniam go co najmniej przyzwoicie.



Dolan jest zdecydowanie osobą, której twórczości będę się z najwyższą uwagą przyglądał. Chłopak jest piekielnie utalentowany. Oby tylko sprostał oczekiwaniom widzów.  

Moja ocena: 6/10   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz