poniedziałek, 11 czerwca 2012

Mój tydzień z Marilyn / My week with Marilyn (2011)

[DVD/INNE]


Nie jestem wielkim fanem tego typu filmów, a po kiepskiej „Żelaznej damie” nie miałem zbyt wielkich oczekiwań wobec tego filmu. I dobrze się stało, bowiem dzięki temu „Mój tydzień z Marilyn” okazał się być naprawdę dobrym kawałkiem kina.  Dobrym posunięciem było ukształtowanie akcji w ten sposób, że główna gwiazda, osoba o której wszyscy mówią, pojawia się dopiero od pewnego momentu. Nieźle zbudowane zostało napięcie w oczekiwaniu na „największą aktorkę świata”, dzięki czemu widz nie jest nią zmęczony i zarazem nie może doczekać się, kiedy ikona kina wreszcie zawita na ekranie. Bardzo fajnie, że scenarzysta nie próbował uporać się z całym życiem Marilyn w pośpiechu opowiadając jej historię od narodzin do śmierci, drobny wycinek czasu wystarczył, aby nakreślić jak skomplikowana osobą była Monroe, i jak łatwo zbanalizować jej postać. Co ważne, w tym filmie określają ja nie tyle jej akcje, ona sama, co ludzie, którymi się otacza, którzy się przy niej znajdują. To z ich ust, przelotnych komentarzy najlepiej poznajemy kobietę, która podbijała świat kina w czasach, kiedy jej własne życie było konstrukcją kruchą i bardzo podatna na zniszczenia.

Postać Marilyn jest tym bardziej interesująca, że została kapitalnie zagrana przez Williams. To zdecydowanie najlepsza rola w jej karierze i bardzo możliwe, że w najbliższych latach ta aktorka będzie jedną z głównych rozdających kart w Hollywood. Znakomity jest też Branagh, niektórzy mogą narzekać na teatralność jego gry, ale moim zdaniem swoją postać oddał znakomicie. Dench i jak zwykle super seksowny Cooper sprawiają, że dla obsady nie raz jeszcze tan film  obejrzę. Ale nie tylko dla niej, również dla naprawdę dobrego scenariusza, który potrafił mi w wiarygodny sposób sprzedać historię Monroe.

Moja ocena: 7/10  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz